Zaczęłyśymy od spacerku na train station. Jak widzicie okolica Wilmette bardzo przyjazna i zielona
Po dotarciu do miasta, po zjedzeniu deseru na lunch wybrałyśmy się na John Hancock Tower
Znajduje się tam na 103 piętrze obserwatorium, gdzie widoki na prawdę powalają!
Skydeck robi wrażenie ze względu na szklaną podłogę, ale jeśli chodzi o widoki to jednak Hancock wygrywa!
Hahaha selfie
<3
Wygląda jak Miami..
W ogóle zobaczcie na kolor wody, ja byłam pod megaaaa wrażeniem!
Misato jest bardzo czyste! Woda sami widzicie, na tym tle Chicago zdecydowanie wygrywa
Spacerek po mieście i znów znalazłyśmy się przy fasolce ;)
Pizza time
A tu już wieczorne spotkanie z dziewczynami :)
Wtorek, dzień wylotu. Ale zanim wyjechałyśmy udało nam się odhaczyć bardzo ważny dla Sandry punkt :P
Słynny dom z filmu "Kevin sam w domu"!
Okolica gdzie mieszka Gosia, zazdraszczam tej plaży! I to tak blisko -,-
No to wracamy, trzeba się spakować..
I już na lotnisku
Nasz samolot :P
Bye Chicago!
Lot był późny popołudniem, więc widoki były piękne!
I zachwycający New York <3
I w końcu w domu, wykończone, ale zadowolone z wycieczki
Chicago jest cudownym miastem, wartym odwiedzenia, ale to Nowy York pokochałam, mimo iż śmierdzi czasem nieziemsko hahaha. Ale jednak po wyjściu z lotniska poczułam się jak u siebie, jak ryba w wodzie. To jest moje miejsce.Pozdrawiam,
Sylvia