sobota, 14 września 2013

Governors Island & party time

Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę niecierpliwie czekać na rozpoczęcie roku szkolnego. Uwielbiam moje dziewczynki, ale mimo to brakowało mi przerwy w ciągu dnia. Niestety nie chodziły na żaden camp. Owszem miałam sporo wolnego (w lipcu 3 tygodnie, a w sierpniu tydzień) ale jak już były w domu bywało ciężko i męcząco. Mieliśmy też membership na basen, ale czasami to było za mało. Na szczęście wakacje jakoś minęły :P W ogóle nie przesadze jak powiem że wszystkie au pair'ki były bardzo podekscytowane rozpoczęciem szkoły ;)
I tak 9 września starsza V. zaczęła zajęcia. Wychodzi z domu o 7.30 a wraca o 15 i tak codziennie. Z kolei młodsza O. będzie w szkole w poniedziałki, środy i piątki od 9.15 do 14.15. Tak więc teraz będę mieć czas na ogarnianie zdjęć i wpisy :)
Wszystko wróciło do normy jednym słowem!

W weekend jak to już zwykle bywa spędziłam w city w najlepsiejszym towarzystwie. W ogóle było super. Zaczęłyśmy od odwiedzenia Governors Island. Ferry na tą wyspę jest darmowe i mieści się tuż obok tego na Staten Island. 
 Mają trochę piasku, palmy i takie widoki :D
 Wyspa ta jest malutka. Część jest w budowie. Czasami są organizowane różne wydarzenia, ale akurat jak my byłyśmy nic się nie działo.
 I Statue widać
 ♥
 Później dłuuuuuuuuuuuuugi spacer, na lunch-kolację do restauracji z polskim jedzeniem.
Ale niestety Karczma z Brooklyn'u bije ich na głowe. Więc nie ma co polecać.
 Po jedzonku udaliśmy się do baru, ale jakiego! Prowadzony przez Polkę, która ma jakieś 65 lat, w NYC jest od ponad 30stu i do dzisiaj stoi za barem.  Przesympatyczna Pani, od której biło niesamowite ciepło. Aż miło się siedziało. Atmosfera totalnie swojska :P
 I ten wystrój!
 Była Żubróweczka z sokiem jabłkowym, był też Żywiec
 Tym sposobem nasz imprezowy nastrój totalnie wzrósł i nie mogłyśmy się doczekać zaplanowango party. Tym razem Empire Hotel i Rooftop  (wybierałyśmy się tam od wieków i w końcu się nam udało)
Ekipa imprezowa: W. i K.
 Ja, S, i raz jeszcze K. ;)
 W niedzielę małe odsypianie, potem spacer po Battery Park.
 Weekend jak to zwykle bywa szybko nadszedł i równie szybko się skończył. Ale zdecydowanie był to jeden z tych fajnych ;)
 Na koniec coś do pośmiania. Jak zahaczyłyśmy po drodze o DSW i to zobaczyłam to nie mogłam przejść obojętnie. Miałyśmy niezły ubaw :D
HUE HUE HUE

Tym pozytywnym akcentem zakończę :)

Pozdrawiam,
Sylvia

6 komentarzy:

  1. hej czy ta impreza w empire hotel to jest to miejsce jedne z wielu gdzie krecono gossip girl? prosze o odpowiedz pozdrawiam j.

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnie zdjecie, padłam :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba wlasnie podsunelas mi pomysłna weekend :)
    a Karczmę uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe masz życie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hue hue hue :D Fajnie, że Ci się powodzi, oby tak dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha no cóż, wakacje dobre, ale nie dla wszystkich wiadomo :) Fajnie więc, że wszystko wróciło do normy :d

    OdpowiedzUsuń