środa, 27 listopada 2013

Football: Princeton vs. Yale

Totalnie nie wiem co się ostatnio dzieje. Coraz bardziej zaniedbuje bloga. Nie wiem skąd ta bezsilność ;)
Ale spokojnie, nie zamierzam przestawać pisać, muszę tylko się ogarnąć czasowo. Chociaż jak Wam powiem, że od piątku wieczorem mam wolne (tydzień czasu) to mi się dostanie :P
Tak, w piątek moja rodzinka wyjechała, wracają w niedzielę. Tydzień dodatkowego wolnego (to już 6-sty odkąd tu jestem). Jaki plan? Leniuchowanie, nic nie robienie, seriale. To do dzisiaj, a jutro NYC, parada, kolacja i powrót do Jersey z K. i tym razem wspólne lenistwo, może jakieś zakupy. Totalny chillout :)
Czasami każdemu potrzebne jest takie nic nierobienie.

Ok, ale wracam do chronoligicznych relacji. 16 listopada w sobotę wybrałyśmy się z dziewczynami do Princeton na mecz football'a między uniwersytetami. I ten sport przypadł mi do gustu. Jeszcze troszkę muszę poczytać dokładniej o zasadach, ale tam się coś dzieje! Jest walka, szybkość, zmiana sytuacji. Było warto!
Wszystko jak na fimie! Pełno studentów z gadżetami, głośno, cheerleader'ki, orkiestra. Mega doświadczenie!
Było na prawdę emocjonująco, z resztą zobaczcie sami!
 Słoneczko pięknie świeciło to bez kurtki można było siedzieć :)
 Orkiestra
 Jak tylko sędzia odgwizdał koniec zaczęło się szaleństwo! Ludzie zaczęli zeskakiwać z trybun i biec na biosko! Więc i my podążyłyśmy ich śladem :D
 Było bardzo wesoło :)
 Oczywiście Princeton wygrało!
Pozdrawiam,
Sylvia

1 komentarz:

  1. Sama chętnie wybrała bym się na taki mecz.. zobaczyć wszystko na żywo! ;)
    Ja dobrze że pójdzie to może za jakieś dwa lata zawitam do New Jersey ;-) ale tylko turystycznie.. nie jako Au Pair ;-)

    OdpowiedzUsuń