Czasami jest tak, że kompletnie nie mam zaplanowane co robić w weekend i wtedy zazwyczaj pojawia się coś mega spontanicznie i później okazuje się, że było warto. Ostatni weekend kwietnia mogę zaliczyć do własnie takich nieoczekiwanych a jednych z lepszych :) Pojawił się pomysł na wypożyczenie łódki i pływanie w Central Parku, a wokół tego pojawiło się kilka innych pomysłów i tak dzień minął bardzo szybko, wesoło i mega miło. Moje towarzyszki to dwie Polki, więc power był ;)
Dzień rozpoczęłyśmy od wyczekiwania na otwarcie Liquor Store :P
/tak wiem to takie typowo "nasze" hahaha/
Potem spacer w kierunku Central Parku
No to płyniemy!
Z Kate
I nasz prowiant
/teoretycznie na łodziach nie wolno jeść ani pić, ale co tam, zaryzykowałyśmy/
Z Moni
Cheers!
:)
Pogoda dopisała, winko dobre to i dzień udany :)
Bez przygód się nie obyło, zgubiłyśy wiosło, wpadłyśmy w tak histeryczny śmiech, że masakra. Na szczęście ktoś z innej łodzi nam pomógł i go wyłowił :D Innaczej byłybyśmy zgubione ;)
Potem udałyśmy się do MET Museum, aby pójść na rooftop który jak się okazało był zamknięty..
Więc jak szybko weszłyśmy tak szybko wyszłyśmy, niestety nie jestem entuzjastką tego typu miejsc :P
/selfie w windzie, w lustrze na suficie/
:O
Ale fotka na słynnych schodach jest! ;)
Kolejny punkt to boska cukiernia!
Mają nieziemskie ciastka!
Taaaaaaaaka była kolejka.. ale warto było!
:)
Telefon już padał, więc przerwa w Starbucks'ie, a że wszystkie gniazdka zajęte zostało tylko to w toalecie :P
No nudziłyśmy się czekając ;)
Ostatni stop na Times Square Visitor Center
Oj fajno było, mega dzień :)
Pozdrawiam,
Sylvia
:)