sobota, 9 marca 2013

Taka tam relacja

Miałam dodać zdjęcia z NYC, ale postanowiłam zrobić podsumowanie ostatnich wydarzeń. Będę wpisy tak przeplatać. Będą i zdjęcia z ciekawych miejsc oraz będzie ralacja co u mnie, jak mi mijają dni tutaj. A że się dzieje to wolę na bierząco opisać, aby się później nie poplątać w relacji :D
Tak więc kiedy poprzednia au pair wyjechała nastał czas pierwszych samodzielnych dni pracy. Au pair'ki z mojej okolicy spotykają się w tygodniu na tzw. playdate. Ja również to z nimi kontynuuję. I tak mamy playdate 3 dni w tygodniu. Super sprawa bo dzieci szaleją, a my mają czas wytchnienia, czas na rozmowę przy kawie. I tak w poniedziałki spotykamy się u mnie, w środy u K., a w piątki u M.
Ja sama w pracy byłam od czwartku, a już w piątek miałam zawieźć O. na urodzinowe party jej koleżanki z 'przedszkola'. Dostałam adres i miałam jechać. Na szczęście mój GPS działa bez zarzutu (bez niego ani rusz jak na razie). Przyjęcie było w krainie dmuchanych zjeżdżalni. Dzieci miały dużo zabawy, O. była wykończona i po wszystkim dłuuugo spała :D
A było to w Bounce Factory. Ja załapalam się na czekoladę (swoją drogą słynna tutaj, ale dla mnie ma dziwny posmak..) 
W sobotę byłam z Hostką na zakupach, miałam sobie wybrać co lubię jeść. 
Oprócz tego kupiłam sobie pare przysmaków (we własnym zakresie coby nie było)
Później, po południu zaprosili mnie do Cyrku. 
Było to w Newark, w Prudential Center.
 Wrażenia niesamowite, spektakl z pompą, konfetti na koniec, kolorowo, dużo muzyki i ciekawych występów :)
Po tym wybraliśmy się z sąsiadami na kolację do restauracji.
W niedzielę wybrałam się na spotaknie z au pair'ką. Polka która mieszka w Summit, jakieś 25 minut drogi ode mnie. Spotkałyśmy się w Gilette i wybrałyśmy się na zakupy do TJ MAXX'a.
/ja kupiłam tylko skarpety do balerin.. hahaha, ale wybredna coś jestem ostatnio/
Potem Dunkin Donuts- pączki pycha, ale bardzo sycące i słodkie.
 I kupiłam kolejny znany tutaj przysmak- marshmallows ;)
/spróbowane, odhaczone, kupie dopiero dla rodzinki jak będę jechać do PL/
Później rozpoczął się mój pierwszy pełny tydzień pracy. 
Już ograniam co i jak :P Byłam też załatwić w końcu SSN.
I podczas tej 'wycieczki' dostałam mój pierwszy w życiu mandat! A prawko mam od ponad 6 lat.. hahaha.
Najlepsze jest to, że poprzednia au pair mówiła mi, że ona tam właśnie dostała manadat i mnie uprzedzała- zaparkuj tam dalej, na tym dalszym parkingu. Tak też zrobiłam, ale jak wróciłam to taką karteczkę zastałam za wycieraczką. Cóż.. kiedyś musi być ten pierwszy raz ;)
/tak więc dla dziewczyn co pojadą po SSN do Somerville- uwaga na parkingi!/
W piątek jak się obudziłam to moim oczom ukazał się taki widok.. 
Efekty burzy śnieżnej. Na szczęście szkoły nie zamknęli (opóźnili otwarcie o 2h) bo podczas huraganu Sandy wykorzystali dużo dni wolnych :D Tak więc obyło się bez większej paniki :P
 Dziewczynki miały zabawe. Ulepiłyśmy bałwana i w ogóle popołudnie spędzone na zewnątrz wśród białego puchu.
I dostałam kwiaty od Hosta na dzień kobiet. Bo jak powiedział w Stanach tego nie obchodzą, ale my jesteśmy z Polski. Miły gest :)
_________________________________________________________________

Aaaa i ostatnio zapominałam się 'pochwalić'. Pierwsze zakupy w NYC zaliczone. Kupiłam buty. Tak tylko jedną rzecz, ale zawsze coś :P
/Strawberry/

Ale, ale w zeszłą niedzielę wydałam 115$ na coś- ale o tym innym razem :P

Pozdrawiam,
Sylvia

18 komentarzy:

  1. Ooo, twój Host jest super :) A ile zapłacić musisz za mandat? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mandat na dobry początek ;D Widzę, że (jak na razie, miejmy nadzieje, że do końca) masz fajna rodzinkę :) Miły gest ze strony hosta, że pamiętał.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, to te najcięższe dni, a Tobie się całkiem podoba! To dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię Twojego bloga, więc dziękuję za kolejny wpis :-) Sama w tym roku wyjeżdżam już po raz drugi jako Summer Au Pair, ale zmotywowałaś mnie, aby starać się o roczny wyjazd do USA. Zajmę się tym po powrocie z wakacji! :-)
    Mój blog, który w czasie lata będzie systematycznie uzupełniany: asiawhiszpanii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzymam kciuki za osiągnięcie celu ;)

      Usuń
  5. nono nieźle :D Szkoda tylko, że ten mandat dostałaś ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. No z tym mandatem to nie ciekawie. Ale ten pierwszy raz kiedyś musi być ;)
    Fajni Ci Twoim hości się wydają bardzo fajni i sympatyczni ;) Oby dalej tak było. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny blog! Zdecydowanie będę wpadała częściej :) Współczuję mandatu, ale zawsze musi być ten pierwsze razy! :D Powodzenia w Stanach i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś przegapiłam? Twój host jest z Polski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Host i Hostka pochodzą z PL, ale Host jak był mały wyjechał z kraju z rodziną, a Hostka jak była nastolatką :)

      Usuń
    2. a rozmawiacie po polsku?

      Usuń
    3. Tak, rozmawiamy po polsku.

      Usuń
  9. "marshmallows" - co to jest, poza tym, ze to jakieś słodycze? Takie miniaturowe pianki a'la jojo? O.o
    Hoho, na dzień dobry słaba akcja z mandatem, ale to nic - to znaczy ze jestes juz tam jedną z nich xD
    Btw, jak tam z blokadą językowa? Juz na lajcie dogadujesz sie z nimi? Wszystko rozumiesz?
    I zapomnialam spytac, jak oceniasz swoj jezyk przed wyjazdem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak takie pianki, są różnej wielkości, ja kupiłam mini bo mi się podobały :D Ostatnio widziałam pianki w kształcie wielkanocnych jajek- taaa marshmallows do koszyczka :D
      Blokada powoli ustępuje, zaczynam nie tylko słuchać ale i gadać. To ze znajomymi, a hości mówią po polsku, więc jak coś ratuje mnie to nie raz :D
      A mój ang przed wyjazdem taki hmm średniawy, ale na poziomie dogadać się dogadam :P

      Usuń
  10. Hej. A mogła byś mi podać swojego maila gdyż mam pytanie. Pozdrawiam, Marta.

    OdpowiedzUsuń