Dawno nic nie pisałam, ale ostatnie dni miałam bardzo zajęte i pracowite. Jak się okazuje wypełnienie wniosku o wizę nie jest takie proste i sprawiło mi nie mało problemów. Na szczęście mam to już za sobą! Bardzo pomogła mi Kasia, której dziękuje bardzo! Wiem męcząca byłam, zadawałam masę głupich pytań, ale nie bardzo wiedziałam jak to ogarnąć ;)
Wniosek wysłałam w poniedziałek, we wtorek zrobiłam przelew (jest nowa opcja, można za wizę zapłacić poprzez przelew ze swojego banku, tylko trzeba to zrobić za pomocą ich systemu, gdyż tam pojawia się numer transakcji niezbędny do aplikacji!). Tego samego dnia zadzwoniłam aby się umówić na rozmowę i jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że pierwszy wolny termin za 2 dni! Bez chwili wahania zdecydowałam się, aby mieć to z głowy jak najszybciej a i mniej czasu oczekiwania to mniej stresu. Najlepsze jest to, że w tym samym dniu rozmowę miała tez inna au pair'ka Kasia, która będzie mieszkać 1h drogi ode mnie, jedzie z tą samą agencją, tyle że 7 stycznia już. Tak więc miałyśmy okazję poznać się jeszcze tutaj w kraju ;)
Jak to organizacyjnie wygląda (w Krakowie)?
Otóż najpierw czeka się przed budynkiem, aż ktoś wyjdzie. Sprawdzają dokumenty jeśli jest ok zabierają je i dają numerek. Jak się okazało miałam złe zdjęcie (a mój fotograf zapewniał mnie, że wie co robi i zna się na tym..) na szczęście można było udać się do fotografa i dołączyć do dokumentacji wydrukowane zdjęcie. Dziwnym trafem fotograf był na przeciwko :D I w ogóle jego studio było bardzo malutkie a i warunki takie jakieś spartańskie. Bardzo dużo osób było odsyłanych do zrobienia nowego zdjęcia..
Ok jak już miałam foto znów musiałam czekać na zewnątrz aż ktoś przyjdzie.
Ktoś się pojawił, sprawdzili dokumenty, wzięli je ze sobą a ja miałam kolejny problem- co zrobić z telefonem? Otóż z pomocą znów przyszedł fotograf! Można było zostawić u niego telefon w jednym z wielu koszyczków, dostawało się numer więc spokojnie można było zaufać.
Na wejściu do konsulatu "prześwietlanie" i idziemy dalej. Następnie trzeba było czekać aż ktoś z okienka wyczyta nasze nazwisko, wtedy podchodzimy, odciski palców, otrzymujemy nasze dokumenty + kartki z informacją o naszych prawach- dodam, że warto to przejrzeć (Kasia np. miała pytanie o numer alarmowy)!
Bierzemy numerek i czekamy aż się wyświetli na tablicy..
Jak weszłam do poczekali okazało się, że poszedł numer 22, a ja miałam 58.. jednak poszło w miarę szybko.
Teraz najważniejsze, jak przebiegła rozmowa. Ja miałam to szczeście, że trafiłam na miłą Panią.
Na samym początku poprosiła o dokumenty i zapytała jaki to program, jak tylko powiedziałam Au Pair to od razu przeszła na angielski. Nawijała jak szalona, ale mówiła bardzo wyraźnie ;)
Zapytała mnie następujące rzeczy:
- czy byłam kiedyś w USA?
- gdzie będę mieszkać?
- miałam opowiedzieć coś o mojej host family
- co robiłam, czym się zajmowałam w ostatnim czasie?
- gdzie studiowałam i co?
- czy moi hości pochodzą z Polski?
- w jakim języku rozmawiam z hostami? czy dziewczynki mówią po polsku?
- co będę robić jak już wrócę?
Wydaje się, że dużo, ale trwało to może 1-2 minuty. Jak się już tam stoi i odpowiada to czas mija błyskawicznie!
Tak więc 13 grudnia otrzymałam WIZĘ! :)
Najgorsze mam już za sobą, koniec papierkowej roboty! Mogę teraz spokojnie myśleć o Świętach z rodzinką, a później o ostatnich przygotowaniach do wyjazdu.
W końcu mam jeszcze całe 2 miesiące i 2 dni :)
Pozdrawiam,
Sylwia